Ostatni weekend spędziłam z moją rodzinką w Hiszpanii, a dokładnie w Barcelonie. W naszym wypadzie brał również udział misiaczek - ten "po przejściach":). Jemu też się coś od życia należy.
Chciałabym pokazać Wam miejsca, od których ciężko mnie było oderwać. I nie będzie to post o zabytkach:)... Jakość zdjęć nie jest najlepsza, wszystkie robione były telefonem. Zacznę od pamiątki jaką sobie przywiozłam:))...
A tu sklep z pamiątkami:
A tu mały sklepik, w którym po prostu odpłynęłam...niestety nie zrobiłam zdjęcia witryny, a było na co popatrzeć:
A tu prasa...
Uwielbiam takie sklepy. Można oko nacieszyć i zakupić coś mniej lub bardziej potrzebnego : ) Twoje miśki są cudne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń