Jeszcze w wakacje postanowiłam, że na prezent z okazji Chrztu Św. Marysi (mojej chrześnicy) przygotuję coś fajnego na szydełku. Miś już był, butki też - więc zaczęłam robić kocyk....no ale nie zdążyłam. Brakło włóczki, brakło weny, a przede wszystkim czasu. Jednak nie ma tego złego... jak to mówią. Szukając w galerii handlowej fajnych ciuszków wstąpiłam do English Home i moim oczom ukazał się całkiem fajny i milusi kocyk. Dodatkowy plus - nie chiński:). I tak - prezenty kupione, kartka kupiona, serduszko uszyte - pozostała kwestia opakowania. Najlepiej jakiś fajny koszyk. A jak koszyk i czasu niewiele to pod szydełko, przepraszam - szydło -idzie spaghetti cotton. Oto efekty:
Wykorzystałam niemal całą szpulę spaghetti - szydełko nr 9 - mogłoby być jeszcze grubsze, ale największą mam dziewiątkę.
Tu wersja pierwotna, córeczki stwierdziły, że koszyk jest mało "dziewczyński", więc dodałam koronkę - taką jak w serduszku i etykietę, żeby nie było wątpliwości dla kogo ten koszyk;).
To tyle, czekam na Wasze opinie, komentarze i pozdrawiam gorąco!