środa, 24 lutego 2016

Szydełkowy króliczek z Dolphin Baby. Królik na szydełku

                  Wybierając się na ferie wzięłam ze sobą dosyć pokaźną ilość włóczek, szydełek i dodatków wszelkich - jednak zdecydowałam się (po raz kolejny zresztą) na dzierganie z Dolphin baby - najmiększej i najmilszej włóczki jaką znam. Kupiłam ją kilka miesięcy temu i od razu z ogromnym zapałem zabrałam się do pracy. Jednak nie szło mi to dzierganie. Wzory, z których korzystałam dotychczas - zdawały się nie pasować do tego rodzaju włóczki. Poza tym puszystość robótki sprawiała, że nie wiedziałam gdzie wbić szydełko. I tak nieco rozczarowana schowałam Dolphin do pudła. Na kilka miesięcy...
                  Zaglądając na inne blogi z zazdrością podziwiałam prześliczne, puszyste maskotki i nadszedł ten dzień - jakiś impuls i decyzja - muszę spróbować! Jeszcze raz. Niech będzie króliczek. I oto efekt - moje najbardziej przytulaśne stworzonko:





Tym razem nie miałam żadnego problemu z odnajdywaniem oczek, a szydełko samo "rwało" się do pracy - gładko i lekko:).

Tu królik wyleguje się na świeżo uplecionym brzozowym wianku - Wielkanoc tuż, tuż...

Nóżki przyszyłam tak, żeby króliczek mógł nie tylko siedzieć, ale i swobodnie kicać gdzie chce...Zszywanie poszczególnych części to sama przyjemność. Nitka chowa się w puchu:)


Mam nadzieję, że brzozowe gałązki w tle zazielenią się do Świąt...


       

wtorek, 16 lutego 2016

Narodziny kotka. Miejsko - wiejska Kicia:)

Tuż po zakończeniu dziergania pudrowej królisi Amelki zabrałam się za  mojego pierwszego kotka - nie, nie, nie Hello Kitty - po prostu białego gapciowatego kotka. Trochę mi się to dzierganie przedłużyło - załapało nawet o ferie:). Może to i dobrze - przynajmniej kiciuś zanim wróci do wielkiego miasta ma okazję użyć trochę wiejskiego życia. Ferie spędzamy oczywiście w naszym domu na wsi.
A oto mała fotorelacja - narodziny kotka:
                   
                   W ciągu dnia jakoś mało czasu na dzierganie - pozostają wieczory - bardzo je zresztą lubię - tu na wsi...

 Jeszcze tylko łapka, ogonek, pazurki...


Nareszcie koniec - kicia gotowa. Z zaciekawieniem rozgląda się po mojej kuchni. To tu, to tam - wszędzie jej pełno...


Znalazła nawet kącik wypoczynkowy:)



Czas na pierwszy spacer, oj jest na czym ostrzyć pazurki...tylko czy nie ubrudzi się to śnieżnobiałe futerko?...


A co tu za tymi drzwiami ciekawego? Hmmm...


Na koniec przednia zabawa kotka z wierzbowymi "kotkami" . Tegoroczne ferie zimowe takie bardziej wiosenno-wielkanocne:).



         Dla towarzystwa muszę wydziergać kici czarnego kota - podwórkowca.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze  -  bardzo mnie one cieszą i napędzają do działania.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Mój pierwszy królik na szydełku - a dokładniej - Królisia Amelka:)

      Pozostając w klimacie pudrowego różu przedstawiam Wam moją pierwszą szydełkową królisię Amelkę. Imię oczywiście nie jest przypadkowe. Amelka powstała dla uroczej dziewczynki o tym właśnie imieniu. Mam nadzieję, że królisia spodoba się nowej właścicielce:) (tak na marginesie - pisząc tego posta zaczęłam się zastanawiać nad rodzajem żeńskim do słowa królik:)).


Dziergając króliczkę Amelkę  miałam pewne problemy techniczne. Niby prosta sprawa, ale w pierwszej wersji uszy wydawały mi się mało "królicze".   Jakoś mi nie pasowały takie zaokrąglone.  "Wyostrzyłam" więc  i wydaje mi się, że teraz wyglądają korzystniej .



                                                                   
Tu zabawa w cienie:):


 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...