czwartek, 30 lipca 2015

Szarlotka w roli głównej :) - mój niezawodny przepis.

             Po jagodowym i bezikowym szaleństwie przyszedł czas na jabłka. Tuż przy moim wiejskim domu rośnie duża, stara jabłoń - oprócz kojącego cienia, obdarowuje nas smacznymi jabłuszkami. W ubiegłym roku owoców było całe mnóstwo, ale były drobne. W tym roku jabłek niewiele - za to ogromne. Nie mam pojęcia co to za odmiana, nie  znam się na tym, ważne że jabłka smaczne. A szarlotka - podobno smaczna - tak mówią goście, którzy ostatnimi czasy dość licznie przybywają w nasze skromne progi.
            Całą nadwyżkę pakuję w słoiki - mam potem słodziutkie wspomnienie lata:).



Najczęściej na moich szarlotkach rozłożone są łatki z ciasta - niezła zabawa dla dzieci:)





Mój niezawodny przepis na kruche ciasto:
 3 szkl. mąki
1 margaryna (kupuję Palmę "z murzynkiem")
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szkl. cukru + cukier waniliowy
1 jajo całe + 4 żółtka

     Mąka i proszek do michy, następnie margaryna. Rozgniatam ją w mące - nie za długo. W osobnej misce łączę jaja z cukrami - tak chwilę, bo jestem niecierpliwa - i plum do mąki. Wszystko wyrabiam i gotowe. Pozostałe 3 białka ubijam czasem z cukrem pudrem i mąką ziemniaczaną na sztywną pianę i rozkładam na owocach. Jak po głowie chodzą beziki  - białka zostawiam.
     Co do jabłek - kroję na dużą kostkę, delikatnie podlewam wodą i duszę pod przykryciem. Cukru dodaję wg uznania. Jeżeli przesadzę z wodą  - sytuację ratuje mąka ziemniaczana  - 1 łyżeczka lub łyżka wystarczy. Jeżeli nie mam swoich jabłuszek - wówczas kupuję gotowe z Lidla:).
 

czwartek, 23 lipca 2015

W szklance, czy filiżance?...

        Ostatnie upały dały się we znaki wielu roślinkom w moim ogródku, natomiast mięta ma się wyśmienicie. Rozrosła się swobodnie i można powiedzieć, że zdominowała resztę towarzystwa. W związku z tym letnie wieczory przy miętowej herbatce powoli stają się tradycją.  Swoją drogą, nie wiedziałam, że mięta ma takie ładniutkie kwiatuszki:).
       
             Do sporządzania miętowego naparu przeznaczyłam sobie szklankę, ponieważ lubię widzieć kolor herbatki - nie ukrywam, że lubię szklanki - najbardziej te proste, z Krosna. Kawka z filiżanki, herbatka ze szklanki:). Żeby sobie nie parzyć rąk - wydziergałam na szydełku uchwyt.


           
                 I tak nastał wieczór...Można posiedzieć, komarów nie ma, a temperatura na zewnątrz idealna!


A tu poranna kawka. Miała być w filiżance, ale ciekawa byłam jak zaprezentuje się w tym wdzianku.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Bezy karmelowe

                     Nie wiem, jak ja będę wyglądać pod koniec wakacji po tych moich kulinarnych przygodach. Kalorie, kalorie - ach te kalorie... Dziś w naszej wiejskiej kuchni pachniało wyjątkowo. Podjęliśmy próbę zrobienia bezików, oczywiście korzystając z aplikacji mojewypieki. Ileż było emocji przy tworzeniu tych smakołyków;) ... Oj działo się, działo... Wszyscy ćwiczyliśmy cierpliwość, ponieważ nasz wypiek suszył się dość długo (ok. 1,5 h ). Wydawało mi się, że beziki opadną  i będą się wewnątrz kleić. Kiedy nabrały złocistego koloru, a cała kuchnia pachniała karmelem - wyłączyłam piec. Co będzie, to będzie...
                      Jakież było moje zdziwienie, kiedy skosztowałam ostudzonego bezika - pyyyszny, suchutki, kruchy, a smak - karmelowy - niezamierzony, ale od dzisiaj mój ulubiony. Nie tylko mój...:)



               
                 Beziki nakładaliśmy łyżką - stąd te nieregularne kształty;).
Składniki na beziki to 4 białka i 250 g cukru pudru i duuugie ubijanie:).



czwartek, 16 lipca 2015

Jagodzianki - mój pierwszy raz:)

      Sezon na jagody trwa. Pierożki trochę się znudziły, postanowiłam więc spróbować swoich sił w pieczeniu jagodzianek. Te "sklepowe" mi nie smakują. Skorzystałam z przepisu Doroty z www.mojewypieki.com. Jak do tej pory żaden przepis z tej strony mnie nie zawiódł - wszystko mi się udawało. Myślę, że i tym razem jagodziankowy debiut mogę uznać za udany:). W formowaniu, masowaniu jajeczkiem i posypywaniu bułeczek cukrem towarzyszyły mi córeczki (6 i 7 lat).





Mimo że zarwałyśmy nockę, zapach nie pozwolił nam zasnąć bez degustacji - dla przyspieszenia studzenia ciachnęłam bułę na pół - mniam...

  
          Do szczęścia brakowało mi tylko małej kawusi - to nic, że już prawie godz. 23.00. Jagodziankowy sukces należy jakoś uczcić:))).


wtorek, 14 lipca 2015

Szydełkowe wdzianko na szklaneczkę...

              W mojej wiejskiej kolekcji naczyń znajduje się dużo pojedynczych szklaneczek, kubków, filiżanek. Jedną szklaneczkę postanowiłam ubrać w gustowne wdzianko z kwiatuszkiem - przeznaczyłam ją na przechowywanie pędzli do makijażu. Ostatnie dwa tygodnie spędziły one w kosmetyczce, przygniecione nie wiadomo czym:)... Początkowo miało to być ubranko na puszkę po kawie, jednak po przymiarce całość wyglądała nieciekawie.

   
Dołożyłam kwiatuszka - niestety, nie byłam zadowolona...


      Kiedy wywinęłam brzeg - zaiskrzyło :)). Zaczęły się poszukiwania odpowiedniego wypełnienia. Casting wygrała szklaneczka po nutelli...





niedziela, 12 lipca 2015

Urodzinowe prezenty...muszę się pochwalić:)

         Wczoraj dostałam dwa prezenty, które podbiły moje serducho. Nie mogę się oprzeć, muszę się pochwalić. Pierwszy prezent, który bardzo mnie wzruszył to wykonana przez mojego synka (lat 13 ) skrzynia na skarby. Nie myślałam, że chłopak z miasta tak świetnie odnajdzie się w wiejskich klimatach...
Skrzyneczka powstała z dwóch nie oheblowanych desek. Była pracochłonna, powstawała w tajemnicy...
Jestem szczęśliwa...





Skrzyneczka zajęła zaszczytne miejsce na mojej komódce - był to PRL-owski kredensik na wysoki połysk. Przemalowałam na kolor biały matowy. Górną część sobie odpuściłam.

Drugi prezent  - od męża - również totalna niespodzianka - holenderski rower...wymarzony. Jeszcze tego samego dnia ruszyłam na przejażdżkę - oglądać złote łany. Zachód słońca nad polami pełnymi zbóż - równie piękny jak nad morzem.






Chwilo trwaj...





piątek, 10 lipca 2015

Historia pewnej szuflady...

          Właściwie mogłabym dać tytuł - "historia mojego szydełkowania". Tak się złożyło, że od ok. dwóch lat jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami drewnianego domu na wsi, a dokładnie gospodarstwa wiejskiego: budynki gospodarcze, stodoła, suszarnia - wszystko z lat 50 ubiegłego wieku. 
          W kuchni kilka mebli z litego drewna z tego okresu: szafeczki, taborety, krzesła- no i stół- z dwiema szufladami...i tu właśnie zaczyna się historia mojego szydełkowania - to właśnie zawartość tych szuflad rozbudziła we mnie chęć, aby kontynuować tradycję nieżyjącej już Pani tego domu.
  Różnej wielkości druty, szydełka, włóczka, guziki, tasiemki... i niedokończona robótka...
       Początkowo chciałam się pozbyć tych skarbów - uznałam, że to nie dla mnie. Jakoś jednak ciągle nie po drodze mi było, żeby uporządkować te szuflady. 
       Pewnego dnia postanowiłam zaprzyjaźnić się z zawartością mojego stołu i tu zaczęła się historia mojego dziergania:)....

Dodaj napis
Ostatni tydzień to walka ze starymi warstwami farby na stole, podłodze... walka niełatwa.  Na dzierganie czasu niewiele. 
A oto serce kuchni :


  

czwartek, 2 lipca 2015

Sezon na pierogi z jagodami otwarty... oczywiście handmade:)

  Dziś z nieco innej beczki. Zostałam obdarowana półlitrowym kubkiem, pełnym świeżutkich jagód. Postanowiłam więc odłożyć szydełko i zabrać się za pierogi.., a że pogoda sprzyja - będzie to jedno z najczęstszych dań w najbliższym czasie. Od kiedy mam wypróbowany przepis na pierogowe ciasto - lubię się bawić w lepienie pierożków wszelakich - a i dzieciaki mają niezłą zabawę (z ciastem :).


Przepis na moje zawsze udane ciasto pierogowe:

3 szkl. mąki
1 szkl. ciepłej (nie gorącej!)  wody

I to tyle. Próbowałam wersję z jajami, klarowanym masłem i różnie bywało...


       
                 Do jagodowych pierożków idealnie pasuje kwaśna śmietana i solidna porcja cukru. Mniam..:)..
                                                             

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...